
Od kilku lat na rynku nieruchomości obserwuje się wzrost zainteresowania mieszkaniami w ogrodzonych i strzeżonych osiedlach. Szczególnie zamożni mieszkańcy wielkich miast chętnie przeprowadziliby się do budownictwa tego typu.
Głównym powodem odgradzania się od wielowymiarowego społeczeństwa jest bezpieczeństwo. Prócz barier architektonicznych (płoty, bramy), ważnym elementem sprawnego funkcjonowania osiedla strzeżonego jest dobrze działający system ochrony z ochroniarzem, czy recepcjonistą na czele.
Mimo że do tej pory osiedla strzeżone kojarzyły się raczej z wymysłami celebrytów, dziś klasy zamożne i średniozamożne chętnie tworzą odgrodzone lokalne społeczności. Ceny mieszkań na osiedlu strzeżonym kształtują się w zależności od lokalizacji: od 3700 w mniejszych miastach do nawet 13000 za m² w stolicy. Mieszkańcy powtarzają, że warto zapłacić tak wysoką cenę za porządek i bezpieczeństwo.
Jak podkreślają socjolodzy, osiedla strzeżone dają ułudę bezpieczeństwa. Nie bez przyczyny są nazywane gettami XXI wieku. Tworzą bowiem sztuczne podziały klasowe i segregację społeczeństwa. Snobistyczne i drogie separowanie się od reszty mieszkańców danej miejscowości tak naprawdę generuje większe zainteresowanie złodziei.
Architektoniczne oddzielanie się od reszty społeczeństwa ma ogromne skutki psychologiczne. Codzienne rodzinne życie toczące się w „bezpiecznej” zamkniętej strefie pod okiem kamery kończy się, gdy trzeba wyjść poza bramy. Tu już nikt nikogo nie strzeże, bo też przed czym, czy przed kim.
Pytania podstawowe: czy na osiedlu strzeżonym sąsiad z mieszkania nie może się okazać degeneratem i podglądaczem i czy na przykład mieszkańców osiedla strzeżonego nie dosięgną skutki klęski żywiołowej? Odpowiedź raczej jest jasna…